wtorek, 21 czerwca 2011

Dzień 8

Start : N 50⁰38.324′ E 022⁰00316′
Obóz  : N 51⁰04.901′ E 021⁰47.946′
Przebyta odległość : 60 km
Pogoda:
Rano:  słonce z delikatnym zachmurzeniem, bezwietrznie.  
Po południu:   zachmurzenie  duże  z przejaśnieniami ,  przelotny deszcz.

Wyglądaliśmy wczoraj do późnego wieczora za Andrzejem , bezskutecznie.  Aura rozdzieliła nasze drogi , tak jak los je połączył. Dzisiaj aura nam sprzyjała chociaż zakwasy mięsni przypominały o  wczorajszej walce. Wystartowaliśmy o 08.00, lustrzana powierzchnia wody każdą zmarszczką ostrzegała nas o mieliznach i konarach. Trzymaliśmy się nurtu osiągając dość dobre tępo. Po przepłynięciu blisko 18 km o godz. 10.50 wpłynęliśmy do Wisły.  Zakończyliśmy spływ Sanem przepływając nim   w 7 dni 272 km . Żegnamy  „Błękitny San” (który raczej miał kolor brunatny), przed nami nowa rzeka nowe wyzwania. Przybiliśmy jeszcze  kajakiem do piaszczystej łachy aby zrobić pamiątkowe zdjęcie i ruszyliśmy w dalsza drogę.
 Nowa rzeka i na nowo uczymy się ją „czytać”. Tor wodny oznaczony niepomalowanymi wiechami/patykami  wielokrotnie się gubił, ale nasz kajak o mniejszym zanurzeniu przepływał przez mielizny. Dość szybki nurt umożliwił nam szybkie tempo spływu. Na pierwsze wrażenie Wisła nas nie zachwyciła i nawet tęskniliśmy za Sanem.  Wisła to rzeka szeroka i prosta przez co bardzo monotonna. Z czasem krajobraz zaczął się urozmaicać wiec przybyło doznań.   Przepływając obok m. Zawichost, przywitały w nas w południe dzwony z kościoła stojącego nad Wisłą, a zaraz potem hejnał.   Przed Annapolem podziwialiśmy wapienne malownicze zbocza . Dalej było troszkę bezludniej , rzeka rozlała się tworząc wyspy i piaszczyste łachy. Po drodze minęliśmy kilka osad wiślanych rybaków z płaskodennymi łodziami leżącymi na brzegu na styku wsi i rzeki.  Mijając Józefów złapaliśmy deszcz, biorąc pod uwagę że zrobiliśmy 60 km (rekord spływu) postanowiliśmy zakończyć spływ o godz. 17.00 37 kilometrów od Kazimierza Dolnego. Obóz rozbiliśmy na brzegu wielkiej blisko 2 kilometrowej wyspy na środku rzeki. Suszymy się i zbieramy siły na jutro. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz