wtorek, 11 stycznia 2011

Z prądem pod prąd- kiedy, gdzie i dlaczego?

Od kilku lat chodził mi po głowie pomysł przepłynięcia kajakiem Polski po przekątnej wykorzystując naturalny bieg 7 rzek: Sanu, Wisły, Brdy, kanału Bydgoskiego, Noteci, Warty, Odry.
Nie jest to jak się okazuje nowatorski pomysł, bo jak się okazuje że w 1989 roku Pan Aleksander Doba przepłynął Polskę po przekątnej z Przemyśla do Świnoujścia, i zajęło mu to 13 dni. Ale jak się tu równać z człowiekiem, który w tym roku jako pierwszy samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej), wyłącznie dzięki sile własnych mięśni. Pełen szacunek dla wieku i zapału dla tego sportu.
Śledząc jego życiorys odnoszę wrażenie ze większość życia spędził w kajaku i to w większości samotnie.
Jako ze uważam ze człowiek jest zwierzęciem stadnym zacząłem się rozglądać za partnerem do spływu. W ubiegłym roku kolega Artur Labudda objechał samotnie quadem Polskę dookoła.
Jako ze utrzymujemy od długiego czasu koleżeńskie kontakty, a swego czasu włóczyliśmy się UAZ-em po Syberii, więc podróżowanie mamy we krwi.
Artur w tym roku miał „wolne moce przerobowe”, więc zaszczepiłem mu pomysł spływu kajakowego. Dla niego to kontynuacja projektu „Granicami bez granic (http://www.granicamibezgranic.pl/) tym razem po przekątnej. Obydwoje o podobnym znikomym (!) doświadczeniu kajakarski, zaczęliśmy planować i organizować spływ. Spływ postanowiliśmy rozpocząć w górnym biegu Sanu w Siankach, jednakże gdyby stan wody nie pozwalał na spławienie kajaka następnym miejscem rozpoczęcia ustaliliśmy m. Żurawin w gminie Lutowiska przy granicy Polsko-Ukraińskiej. Zakończenie zaplanowaliśmy na plaży obok „wiatraka” u ujścia rzeki Odra do morza w Świnoujściu.




Termin rozpoczęcia spływu 14 czerwca, a zakończenie z końcem lipca. Za cel tego spływu obraliśmy promowanie walorów turystycznych Polski, popularyzację kajakarstwa turystycznego i turystyki osób niepełnosprawnych -bo o ile wcześniej nie wspomniałem Artur jest osobą niepełnosprawną... Oraz przeżycie wspólnej pięknej przygody... , bo przygoda zaczyna się w momencie wyjścia z domu i nigdy nie wiadomo co przyniesie!