środa, 13 lipca 2011

Dzień 30

Start : N 53⁰39.537′ E 014⁰31.119′ 
Obóz  : N 53⁰51.079′ E 014⁰17.472′
Przebyta odległość : 30 km
Pogoda:    
Rano:   zachmurzenie duże,    porywy wiatru.

  Pobudka o 04.00, szybkie pakowanie. Rezygnujemy ze śniadania jakoś apetytu  brak o tak wczesnej porze. Na dodatek okazało się ze dzisiaj 13-ty , w porcie troszkę wieje. W części rybackiej praca wre rybacy wypływają bądź szykują się do wypłynięcia na połów. Startujemy o 04.45 , tuż przy wyjściu z portu przechwytuje nas kuter patrolowy Straży Granicznej SG-046.  Po przywitaniu i ustaleniu szczegółów ruszamy biorąc namiar na  oznaczenia toru żeglugowego. Fale już dość silne dostajemy w tylny bok, troszkę z tego korzystamy bo nas pcha. Sterowanie trudne Artur cały czas koryguje kierunek aby rufa była w stronę fali , na mnie spada całe wiosłowanie.  Poranne zaspanie i zmęczenie mija momentalnie, adrenalina robi swoje. Słonce powoli wstaje, mniej więcej w połowie Zalewu Szczecińskiego wiatr i fala wzmaga się. Panorama cudna wschodzące słonce i przepływający obok durzy masowiec, widok bezcenny ale nie mamy jak uwiecznić, ręce cały czas na wiosłach.  Z okazji skorzystali funkcjonariusze straży robiąc sesje  zdjęciową, obiecali potem podesłać fotki co ciekawe będę to chyba jedne z niewielu robionych przez osoby trzecie. Fala wzmaga się , czasem dochodzi do 1-1,5 metra robi się naprawdę niewesoło, woda przelewa się przez kajak, fartuchy ochronne cały czas w wodzie.  Kuter straży stara się nas ochronić własna burtą ,  nie wiem jak my wyglądamy na tych falach  ale nimi też nieźle trzepie.  Zostało nam jakieś  2 kilometry do wejścia do kanału piastowskiego. Trochę zdryfowaliśmy musimy się ustawić bardziej bokiem do fali, w przerwach miedzy wysokimi falami ciśniemy na wiosła, gdy Idą fale Artur ustawia nas rufa. Jazda jak pływanie w betoniarce. Ostatni odcinek naprawdę ciężki, asekuracja  kutra i świadomość ich obecności w razie niebezpieczeństwa pomaga. W główki kanału wpływamy o 08.45 po przepłynięciu 20 km zalewu.  Nie wyobrażam sobie tego odcinka przy większym wietrze, a takowy zapowiadają na południe i najbliższe trzy dni. Wielki szacunek dla dyżurnej załogi kutra patrolowego SG-046, chronili nas jak mogli i dzięki temu udało się. Dziękujemy panowie, czapki z głów.
Spływ dalszego odcinka to już po czymś takim to pro forma. Co prawda musieliśmy wyglądać dość nędznie bo płynęliśmy  sporym zygzakiem , adrenalina zeszła przyszło  za to zmęczenie.  
Pozdrawiają nas ludzie z nabrzeża obok  placówki Urzędu Morskiego.  Dopływamy do przeprawy promowej Karsibór, tuz przed nią mamy nieoficjalne spotkanie z przedstawicielami Straży Granicznej  koordynującymi dzisiejsza eskapadę. Panowie oficerowie przepraszam ze nie wymienię z nazwiska  ale dziękujemy za Wasz pomysł asekuracji nas w czasie przepłynięcia przez zalew.  Znacie swój akwen i wasza wiedza i doświadczenie okazały się nieocenione. Dziękujemy.
Chwila rozmowy uciski  męskich dłoni i płyniemy w stronę mariny na Karsiborze, cały czas asekuruje nas kuter SG, wpływamy do basenu portowego około 10.20 . Miejsce dla nas nieznane , widzimy na nabrzeżu kajaki, podpływamy . Zostawiam Artura w kajaku a sam idę dopytać się o możliwość noclegu i zacumowania kajaka. Zamieszania sporo, bo kuter straży cały czas w asyście, niebanalny to widok. Mając takie „argumenty” dostaliśmy pełną zgodę i pomoc. Podpływamy jeszcze do kutra aby pożegnać się z załogą  (jest zbyt płytko aby dobili do nabrzeża) . Funkcjonariusze  zasłużyli na kolejkę piwa, ale to może uda się zrealizować w innym czasie  i innym miejscu.  Będziemy pamiętać i dziękujemy raz jeszcze za pomoc!
Z pomocą właścicieli, pracowników oraz turystów wypakowujemy kajak i rozbijamy namiot.
Wylewam wodę z kajaka i wyciągam go na slip. Poleży i posuszy się do soboty. Zostaliśmy zaproszeni  przez właścicieli mariny „ Karsibór” z czego skrzętnie skorzystaliśmy.
Próbujemy wypoczywać ale zaczynają się telefony od mediów i nie wiadomo co robić, bo nawet nie możemy uczcić porannego spływu piwkiem bo może ktoś to źle zinterpretować.    
Przeczekamy tu do soboty, zostało nam do przepłynięcia 10 km, w sobotę mają dołączyć inni kajakarze i wspólnie ruszymy  na finisz. Całość zakończenia jeszcze się  kształtuje bo wszystko zależy od pogody , przy złej bosmanat nie wypuści nas w morze. Swoje prawa maja też media.  Morski Oddział Straży Granicznej  tez ma kilka pomysłów na sobotę, czekamy wiec jak to się wszystko wyklaruje. Zapraszamy tez wszystkich śledzących blog  będących w Świnoujściu na wspólne spotkanie na finiszu  czy tez spłyniecie z nami kajakiem.
Tak blisko a zarazem tak daleko do końca.