wtorek, 12 lipca 2011

Dzień 29

Start : N 53⁰33.115′ E 014⁰37.123′
Obóz  : N 53⁰39.537′ E 014⁰31.119′ 
 Przebyta odległość : 19 km
 Pogoda: słonecznie bezchmurnie,  porywy wiatru.

Pobudka o 07.10, ale w sumie nie śpimy od 06.00 bo wtedy zaczeła pracować żwirownia opodal. Praca maszyn wre, zaczynamy tęsknić za ptactwem które nas budziło świergotem o poranku. Słoneczko świeci już na dobre gdy ruszamy o 08.40 , woda gładka jak lustro więc wiosłuje się w miarę dobrze. Po lewej stronie mijamy terminal paliwowy a chwile zaraz terminal towarowy. Pierwotnie planowaliśmy iść kanałem polickim ale zabudowa portowa nas zniechęciła.  Poszliśmy Odrą tzw. szerokim nurtem mijając po lewej wyspę oddzielającą nas od kanału. Ruch na torze spory, trzeba mieć oczy naokoło głowy, czasu na ewentualna reakcje bywa czasem mało. Trzymamy się blisko brzegu unikając głównego toru.   Fala wywołana idącym w gore rzeki wodolotem „Bosman Expres” wpędza nas w sitowie, śmignęło toto z olbrzymim rykiem silnika i zniknęło za horyzontem. O 09.35 wpływamy na Zalew Szczeciński , bezkres szerokości i długości nas wręcz onieśmiela i przeraża.  Trzymamy się lewego brzegu schodząc z toru, kłopot z głowy z żegluga. Teraz tylko na głowie ewentualny wiatr. Około godziny 13.00 wpływamy do portu w  Trzebieży szukając miejsca dopytujemy przy najbliższym slipie o możliwość zanocowania.  Właściciel nie odmawia ale i nie zaprasza usprawiedliwiając się  biegającym psem .Poleca plaże poza portem,  za jego sugestia  wypływamy z portu i wiosłujemy blisko 1,5 km . Plaża owszem jest pełna kąpiących się ludzi i na dodatek z dala od czegokolwiek. Wracamy troszkę źli za wskazane miejsce. Cumujemy przy jednym z nabrzeży i postanawiam piechota znaleźć jakieś miejsce.
W jednym z zaułków portu znajduje slip obok łodzi miejscowych rybaków. Dopytuje się o zgodę, nie widza żadnych przeciwwskazań.  Dodatkowo proszę o zgodę kapitanat portu, nie mają żadnych przeciw wskazań po przedstawieniu sytuacji. Podpływamy rozbijamy obóz opodal łodzi rybackich około 13.00. Sprawdzamy pogodę, szykuje się niedobry wiatr. Konsultujemy się z  Świnoujskim odziałem SG w kwestii obiecanego  konwojowania. Wiedzą też o pogodzie .  Wspólnie ustalamy start jutro rano o 05.00 i szybka walka z wiosłami aż do starej Świny. Trochę nam głupio z tak wczesnej pory ale sami zaproponowali pomoc wiec będziemy korzystać w miarę potrzeb i  możliwości.  Zalew Szczeciński wbrew pozorom to niebezpieczny akwen przy dużych wiatrach występuje falowanie jak na morzu, zdarzało się ze ginęli ludzie na jachtach  czy łodziach rybackich.  Pierwotnie planowaliśmy przepłynąć go trzymając się brzegu. Patronat Straży Granicznej i ich zaangażowanie w nasze bezpieczeństwo zmieniło troszkę plany. To oni jutro narzucą  nam trasę i dadzą ochronę w razie niebezpieczeństwa. Tylko będzie tak jakoś głupio płynąć naszym „karaluchem” z maksymalną prędkością na zalewie 5km/h gdy łódź hybrydowa straży wyciąga więcej w dryfie.  No cóż załoga będzie musiała być cierpliwa i mieć litry kawy aby nie posnąć.  Jak tak naprawdę będzie okaże się jutro.  Obecnie siedzimy sobie w porcie, obserwujemy życie żeglarskiej braci.  Przy okazji tez obserwujemy miejscowych rybaków przy suszeniu i czyszczeniu sieci.   Pozwoliliśmy sobie na rozpustę w miejscowym barze zajadając się fast foodami  . Zbieramy  siły przed ostatnim trudnym etapem. Jesteśmy w sumie tak blisko i zarazem daleko.
Pozdrawiamy serdecznie.