niedziela, 10 lipca 2011

Dzień 27

Start : N 52⁰45.583′ E 014⁰19.564′
Obóz  : N 53⁰15.186′ E 014⁰26.481′ 
Przebyta odległość : 73km
 Pogoda: słonecznie bezchmurnie,  porywy wiatru.

Pobudka o 06.10 , wczorajszy maraton daje trochę znać po kościach, na dodatek jakoś tak przez cała noc budziliśmy się jakoś bez powodu. Widać niemiecka strona nam nie służyła. Wszystko mokre po wczorajszej burzy, zbieramy się i  ruszamy o 07.30. Przepływamy obok przeprawy promowej obsługiwanej przez prom o napędzie boczno kołowym o wdzięcznej nazwie „Bez Granic”. Tuż obok  stoi cumowany rodzynek wyróżniający się sylwetka i piszczałkowatym kominem holownik parowy „Kuna” niedawno zresztą odrestaurowany , piękny to widok.  Płyniemy dalej walcząc z przeciwnym wiatrem i falami , płynie się troszkę gorzej niż wczoraj.  Po drodze mijamy idący w górę polski holownik pchacz. W pewnym momencie na brzegu widzimy namiot a obok zacumowany kajak,  załoga niemieckie małżeństwo w sile wieku zmierzające do Szczecina. Zegnamy się i płyniemy dalej bijąc kilometry. Mijamy malowniczo położoną m. Neuglitzen a chwilkę potem za mostem stara fabrykę celulozy z czasów wojny. W pewnym momencie mijamy znana już z Wisły tabliczkę kilometrażowa o nr 666 tym razem to jest kilometraż Odry.  Przepływając obok jednej z polskich wiosek Artur rozpoznaje znajome miejsca z poprzedniej wyprawy na  quadzie dokoła granic polski. Cały czas towarzysza nam słupki graniczne polskiej i niemieckiej strony.  Mijamy olbrzymią żwirownie z basenem portowym i zacumowanymi barkami, autostrady pożerają olbrzymie ilości żwiru.
Mija nas sporo niemieckich łodzi idących w dół rzeki w większości załogi stanowią ludzie w wieku emeryckim. Po stronie niemieckiej na wałach przeciwpowodziowych wypasają się stada owiec z rzadka krów. Mijamy miejscowość Ognica a zaraz potem Winduchowa tuz za nią wpływamy  w jaz i wkraczamy na Odrę Zachodnią. Pierwotnie planowaliśmy płynąc standardowym szlakiem przez j. Dąbie omijając Szczecin. Zmieniliśmy plany planujemy zanocować na stanicy wodnej w Gryfinie  a na drugi dzień przepłynąć przez Szczecin . Wersja ta ma swoje zalety ze płynie dalej wzdłuż granicy, potem będziemy płynąc kanałami żeglugowymi poprzez Szczecin  do Trzebieży.   Minus tego taki ze kończy się nam rozpiska kilometrażowa trasy. Wkraczamy na nieznane dla nas wody, lewa strona (niemiecka) zagospodarowana, prawa to zarośnięta chaszczami dżungla. Mijamy sporo łodzi oraz dwa kajaki wszystko z obsadami niemieckimi.  Przepływamy obok dwóch malowniczo położonych miejscowości, niestety nazw nie znamy, podziwiamy dostosowanie nabrzeży do celów turystycznych.
Wszędzie pomosty o  różnych wysokości i obowiązkowo slip do spuszczania łodzi. Oj daleko nam jeszcze do europy. Walcząc z falami  w towarzystwie kilku napotkanych kajaków docieramy do stanicy wodnej „Na Międzyodzrzu” w Gryfinie około 19.30. Po ustaleniu możliwości rozbicia namiotu , wypakowujemy się  i korzystamy z udogodnień stanicy. Ładujemy telefony i korzystamy z prysznicy. 
W międzyczasie przyjeżdżają znajomi Artura z Gryfina Mieczysław i Ewa dostarczając nam kolacje oraz pieczystego kurczaka  z domowym chlebkiem na śniadanie.  Dla steranych kajakarzy była to uczta o której nawet nie marzyli.  Dziękujemy   troskę .

 Pozdrawiamy.