piątek, 1 lipca 2011

Dzień 18

Start : N 52⁰52.677′ E 018⁰50.125′
Obóz  : N 53⁰00.367′ E 018⁰35.667′ 
Przebyta odległość : 26 km
Pogoda:  zachmurzenie durze , deszcz, silny wiatr.

Wieczorem pożegnaliśmy Mariana i Ikę, wrócili do Grudziądza, a my obserwowaliśmy przybywający poziom wody, od momentu przybicia przybyło około 0,5 metra. Podciągamy kajak wiążemy i szykujemy się do snu. Około 04.00    budzi nas dudnienie silnika , potężny pchacz pchał w dół rzeki 300-tonowa barkę z elementami mostu. To dla tego zespołu podniesiono wodę w rzece. Budzimy się na dobre około 06.00, w porcie gwarno bo zacumowały 2 holowniki i pobierają paliwo. Pogoda pod psem wiatr i mżawka, powolutku się zbieramy, śniadanie na sucho korzystamy z zapasów dostarczonych przez Ike i Mariana. Pakujemy manele, zapora przestała spuszczać wodę, poziom opada. Zegnamy się z dyżurnym WOPR-u dziękując za gościnę. Generalnie polecamy wszystkim ta przystań : slip, bar, czyste toalety, atmosfera ludzi bezcenna . Polecamy 710 kilometr Wisły.   
Ruszamy o 08.15 i  od samego początku walczymy z wiatrem z fala i deszczem. Całe szczęście prąd nam sprzyja a wysoki poziom pozwala płynąć  na skróty poprzez mielizny i przełomy.   Znaki nawigacyjne ulęgają zmianie z boi na znaki nabrzeżne, więc na nowo uczymy się czytać trasę. 
Walczymy z przeciwnym wiatrem, sztormując pod wysokie fale. Do Torunia mamy 26 kilometrów, perspektywy kilkugodzinnego parcia na wiosła.  Powoli docieramy do mostu autostrady A1, troszkę  dalej mijamy ruiny krzyżackiej warowni  u ujścia Drwęcy. Krótko przed Toruniem mijamy budowany przyczółek przyszłego mostu Armii Krajowej.  Dopływamy do przedmieść Torunia  przepływamy pod mostem kolejowym. Po prawej stronie mijamy  Bulwar Filadelfijski,  przepływając pod mostem drogowym 200 m dalej docieramy o 12.30  do przystani. Rozpakowujemy kajak, przyjeżdża „Hans”  Land Rowerem pakujemy graty, załatwiamy depozyt kajaka w Toruńskim Klubie Wioślarskim    troszkę nie ma z kim dogadać szczegółów, koniec końców zostawiamy kajak wśród wielu łodzi przykryty plandeką.  Odbierzemy go w niedzielę, teren niby ogrodzony ale nie do końca chroniony, niby nigdy nic nie zginęło z klubu  ale zostawiamy go troszkę z dusz na ramieniu. Jedziemy do Lubicza  w gości do Sławka i Joanny. Będzie to nasz ostatni przystanek aż do Świnoujścia, w planie  pranie, suszenie i zbieranie sił. W niedziele ruszamy dalej do Bydgoszczy a tam cała masa śluz, zastanawiamy się czy uda się nam śluzować czy będzie cała masa przeniosek.  Będziemy walczyć aż do Warty , a dalej już powolutku będzie z górki.  
Pozdrawiamy z Torunia.