sobota, 11 czerwca 2011

Bieszczady

Dojechaliśmy  szczęśliwie do miejscowości Przysłup  pomiędzy Cisną i Wetliną w Bieszczadach, które przyjęły nas deszczem i pochmurną pogodą.

Noclegu i  gościny udzielił nam  Tomek Kudełka ( „Dziki Husky”) właściciel  agroturystyki „Krywa Chata”. O którym jeszcze na pewno troszkę napiszemy, bo będzie nas  wspierał przez kilka dni.
Za nami 920 km które przebyliśmy w 14 h. Po drodze wstąpiliśmy na nocną kawę do Lubicza (do Sławka „Hansa” i  Asi) którym dziękujemy za gościnę i kolację.


 Dzięki towarzystwu Marka i  Frani  podróż minęła w radosnej atmosferze, ich obecność wbrew pozorom nie miała znaczenia tylko towarzyskiego... . Po krótkim wypoczynku  zabrali auto Artura  spowrotem nad morze, aby odebrać nas w bliżej nieokreślonym czasie w Świnoujściu.
My  pozostaliśmy z kajakiem i całomiesięcznym dobytkiem do upchania w lukach bagażowych, co zajęło nam blisko godzinę. Myślę ze z biegiem czasu ograniczymy ta czynność do minimum - trening czyni mistrza.
Potem rozbiliśmy nasz namiot, który stanie chwilowo naszym domem i udaliśmy -mimo godzin południowych -na odpoczynek.