A jak przebiegał dzisiejszy dzień, no cóż trudno się przyzwyczaić to nieróbstwa. Z przyzwyczajenia wstajemy o 06.00 i leżakujemy do 08.00 . Potem robimy przemeblowanie bagaży przygotowując je do ostatniego etapu. Usuwamy już zbędnie niepotrzebne drobiazgi .
Około południa wybieramy się na zwiedzenie Świnoujścia, chcemy tez obejrzeć basen północny gdzie mamy jutro przypłynąć. Generalnie marina przygotowana do jachtów , będzie troszkę problemu z „wyslipowaniem” Artura i bagaży. Pomosty troszkę wysokie a czynnego slipu brak. No cóż media maja swoje prawa , a my jakoś będziemy musieli sobie poradzić. Spotykam się tez z koleżanką z lat harcerstwa kiedy mieszkałem przez kilka lat w Świnoujściu. Nie widzieliśmy się prawie 15lat , miasta zresztą tez. Miasto zmieniło nie do poznania , Agnieszka („Maleństwo”) całe szczęście nie. Sporo rozmów i wspomnień.
Wieczorem wracamy z Arturem do mariny „ Karsibór”. Pakujemy pozostałe graty , czeka nas ostatni długo oczekiwany etap. Musimy ruszać bo zgnuśniejemy i nie damy rady przepłynąć tych 11 kilometrów. Nic gorszego nie może się przytrafić podróżnikom niż dni bezsensownej bezczynności. Umysł, którego horyzonty poszerzyły nowe doświadczenia nie wróci nigdy do punktu wyjścia.
Pozdrawiamy .
P.S.
Link do Gazety Wyborczej:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,9950741,Niezwykly_wyczyn_niepelnosprawnego_kajakarza.html
P.S.
Link do Gazety Wyborczej:
http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,9950741,Niezwykly_wyczyn_niepelnosprawnego_kajakarza.html