poniedziałek, 11 lipca 2011

Dzień 28

Start : N 53⁰15.186′ E 014⁰26.481′ 
Obóz  : N 53⁰33.115′ E 014⁰37.123′
Przebyta odległość : 38  km

Pogoda:
Rano: ulewny deszcz,  zachmurzenie całkowite.
Po południu  duże zachmurzenie  porywy wiatru, 
Wieczór : słonce z delikatnym zachmurzeniem,  


Cała noc w namiocie w strugach deszczu, namiot dał rade ale samopoczucie z powodu pogody średnie. Około 11.00 zaczęło się przejaśniać, szybka decyzja, pakowanie i płyniemy ile się dzisiaj da. Każdy metr do przodu to bliżej końca który jest na wyciągniecie reki.
Pakując  się obserwujemy  jak w stronę szczecina Ida barki przerobione na cele turystyczne.
Kajuty mieszkalne z panoramicznymi oknami , taras a na górnym tarasie rowery dla chętnych gdy barka przybije do brzegu. Szkoda tylko ze u nas takich brak, większość tych barek nosi bandery niemieckie, a nawet jedna pod szwajcarska banderą. Starujemy o 11.30 żegnając stanice wodną, deszcz ustał ale wiatr tradycyjnie w twarz. Ruch na rzece spory, mijają nas jachty i motorówki. Trafiła się też podwójnie sprężona  barka wioząca złom pod polska banderą. Na prawej stronie mijamy nieczynne już  kanały i niszczejące śluzy. Oglądają je wspominamy Noteć. Po przepłynięciu 8 kilometrów tracimy z oczu słupki graniczne znak oddalamy się od granicy. Znakiem tez okazała się jakaś miejscowość na lewym brzegu, zabudowa i byle jak sklecone pomosty  niestety świadczyły o przynależności, powiewające poszarpane flagi państwowe były moim zdaniem zbędne. 
Przepływamy pod mostem autostrady A4 mijając m. Siadło Dolne, jako ciekawostkę podam ze była to jedyna miejscowość na trasie naszego spływu z reklamą sklepu dla płynących. Prosty napis „Sklep” i pomost, zakupy zrobiliśmy bez potrzeby wypytywania i poszukiwania jak trafić. Zbyt proste aby można to odkryć. Płyniemy dalej wpływając do kanału Kurowskiego po drodze mijamy kajakarzy syna z ojcem idących w gore rzeki. Pozdrawiamy się nawzajem. Wpływamy ponownie do Odry przepływając pod mostem drogowym i zaraz obok trzem kolejowymi. Za mostami podziwiamy żurawie portowe, które w sumie znamy z Gdyni i Gdańska ale na tym spływie są dla nas egzotyka. Płynąc dalej pozwalamy sobie pomyszkować  troszkę po kanałach i pooglądać starej niszczejącej już zabudowy nadbrzeżnej.
Nawigując za pomocą mapy wpływamy do centrum Szczecina, mijając stojący zaraz obok rzeki dworzec kolejowy przepływamy dalej pod mostami i mijamy cały ciąg remontowanego nabrzeża miejskiego. Przez moment nawet ściągamy się z ciężarówka wiozącą gruz   dosłownie obok nas na wyciągniecie reki , kierowca był szybszy jednak pożegnał nas klaksonem. Z braku dogodnego nabrzeża cumujemy przy barce wiozącej miał węglowy.
Chcemy rozprostować kości a także spotkać z moim kolegą mieszkającym obecnie w Szczecinie  z którym nie widziałem się 17 lat. Spotkanie w dość nietypowym miejscu ale udane, Filip obiecał spotkać się jeszcze z nami w Trzebieży, kombinuje tez jak z nami spłynąć ostatni etap w Świnoujściu. Płyniemy dalej mijając żaglowiec po lewej „Fryderyk Chopin” a po prawej wały Chrobrego z nabrzeżem pełnym statków. Wkroczyliśmy w nowy etap, skończyły się statki rzeczne które nam z rzadka towarzyszyły teraz większość statków to żegluga morska. Ruch na rzece zwiększa się zmuszając do koncentracji, przepływając obok stoczni płyniemy wzdłuż kadłubów zacumowanych statków. Nasz kajak w tej proporcji to dosłownie „karaluch” , napisy na burtach tez brzmią bardzo egzotycznie .  Piorunujące wrażenie gdy się przepływa kajakiem obok takich kolosów. Płyniemy dalej pozostawiając za sobą powoli zabudowania portowe i Szczecin . Ruch na szlaku żeglugowym duży , postanowiliśmy zejść z toru i płynąc blisko brzegu aby mieć czas na ewentualna rekcje . Fale wywołane przepływającymi statkami troszkę czasem nami rzucają jak piłka wiec ustawiamy się z zasady dziobem do nich. Mijamy wyspę Żurawia, zaczynamy się rozglądać za miejscem noclegowym dzisiaj do Trzebieży nie dopłyniemy jest już zbyt późna pora. Brzegi wokoło zarośnięte trzcina i niedostępne , po godzinie udaje się nam znaleźć miejsce na prawym brzegu za wyspą Mnisi-Ostrów na wysokości Polic. Kawałek piaszczystej plaży przy drodze schodzącej do wody.   Przybijamy i rozbijamy obóz , kajak wciągamy na ile się da i cumujemy. Fale wywołane przepływającymi statkami mimo to rzucają nim na brzegu. Mamy nadzieje ze nie zwieje nam znowu, głupio by było tak na ostatnich kilometrach.
Jutro na spokojnie mamy zamiar dotrzeć  do  Trzebieży pozostało jakieś 20 kilometrów , tam przeczekać do dnia następnego i spróbować jeśli nie będzie wiatru i fali przepłynąć zalew szczeciński. W przytani w  Karsiborze chcemy przeczekać do soboty  rano i wtedy  ruszyć na ostatni etap. Czekamy dlatego do soboty aby inni chętni kajakarze mogli nam towarzyszyć aż do plaży.  Wszystkich chętnych zapraszamy.
To tyle na dziś, pozdrawiamy.  
















2 komentarze:

  1. Panowie, pełen szacun.
    Z zainteresowaniem śledziłem Wasze poczynania, cały czas trzymając kciuki i kibicując Wam.
    Fajnie sie czyta, szczególnie ostatni "odcinek szczeciński".W ostatnim tygodniu czerwca podobną trasę Szczecin-Świnoujście przebyłem z młodzieżą podczas obozu sportowo-wypoczynkowego. Wodolotem :)
    Pozdrawiam
    Yaca
    WKB Meta Lubliniec

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już tyle popłynęliście to co ? Szkoda, by było wracać samochodem na Hel! Wybrzeże też jest ciekawe z pozycji kajaka;)

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń