poniedziałek, 13 czerwca 2011


    Dzisiejszy dzień upłynął na poszukiwaniu dogodnego miejsca do rozpoczęcia spływu.  Pierwotny plan zakładał rozpoczęcie w Siankach albo Stuposianach.  Po dzisiejszym dniu poszukiwań musieliśmy zrezygnować z pierwotnego planu, obecny stan wody w górnym biegu Sanu nam to uniemożliwił.
W Siankach woda sięgała ledwie do kostek, sondowaliśmy stan wody po każdym dopływie, w Dwierniku za Stuposianami przy dopływie potoku Dwiernik  na 58 km  Sanu  woda sięgała ledwie do łydek w najgłębszych jamach. Przy zanurzeniu naszego kajaka liczącym  25 cm wszystko to jest niewystarczające.  Po naradzie postanowiliśmy pojechać  i zorienttowac sie jak wygląda sytuacja  za Zalewem Solińskim. W Myczkowcach, tuż za tamą, stan wody przedstawiał się nieco lepiej , ale dla nas wciąz nie był zadowalajacy. Sytuację mogło tylko uratować kontrolowane spuszczenie wody z zapory, na które jak się okazało nie mogliśmy w chwil obecnej liczyć.    
KIlka kilometrów dalej ,w miejscowości  Zwierzyń, tuż za dopływem Olszanicy sytuacja  sporo sie poprawiła.Chociaż na  szlaku wodnym do Sanoka czekało nas kilka kilometrów progów wodnych, postanowiliśmy zaryzykować  i rozpocząć spływ.  
Zwierzyń jest miejscem rozpoczynania spływów kajakarskich więc  posiada w miarę dogodny dojazd do rzeki.  
Czy była to właściwa decyzja przyszłość i czas to zweryfikuje.   
Całego tego dzisiejszego „rozpoznania” nie udało by się zrobić bez pomocy wspomnianego wcześniej Tomka  Kudełki .  Bo pamiętać trzeba że Bieszczady to nie tylko góry, ale ludzie którzy tu mieszkają i tworzą tutejszy klimat.  Każdy napotkany człowiek to też  odrębna historia życia wpisana w region.  Tomek „Dziki Husky” to człowiek -orkiestra : muzyk, żeglarz, nurek , Mistrz Polski, Europy i Świata w psich zaprzegach w klasie DII. Organizator wypraw  off-road qaudowych na po bezdrożach Ukrainy (www.atvbiesczady.pl). 

Można by tak pisać godzinami, prywatnie przesympatyczny zawsze uśmiechnięty  człowiek z równie  uroczą żoną Anią.   

Po powrocie, zapakowaliśmy kajak oraz cześć bagaży  na lawetę, potem nastepiła „ostatnia wieczerza” u naszych przesympatycznych gospodarzy... sen .
Czeka nas wczesna pobudka i  zaczniemy nasz spływ!


 Na kamiennych pustyniach tutejszych  gór istnieje dziwny rodzaj handlu,  można zmienić wir swojego życia na nieskończony spokój duszy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz