Obóz : N 49⁰47.350′ E 022⁰39.085′
Przebyta odległość : 53 km
Pogoda: słonce z delikatnym zachmurzeniem, słabe porywy wiatru. Po południu -burze z porywistym wiatrem.
Noc i świt spędziliśmy w towarzystwie świergotów i ptasich śpiewów, dorzecze jest pełne ptactwa, a my chyba trafiliśmy w epicentrum.
Poranek przyniósł nam niemiłą niespodziankę- rzeka zmieniła swoje oblicze i woda w Sanie obniżyła się przez noc o 15 cm, a linia brzegowa o około 1 m . Elektrownia skończyła kontrolowany spust wody. Kajakowi ta wiadomość nie przypadła do gustu. Wszystkie mielizny i wypłycenia były nasze. Wystartowaliśmy o 07.30. Na trasie natrafialiśmy sporo skał i łach, więc było trochę przeciągania kajaka. Potem rzeka pogłębiła koryto i już szło w miarę bez niespodzianek.
Od napotkanych wędkarzy dowiedzieliśmy się, że przed nami spływa kajak. Po jakiejś godzinie udało się nam go dogonić. W ten sposób poznaliśmy Andrzeja, który samotnie od 2 dni płynie w kierunku rodzinnej Warszawy. Postanowiliśmy więc połączyć siły, bo jakoś we trójkę płynie sie szybciej i raźniej, tym bardziej, że Andrzej okazał się sympatycznym gawędziarzem. San zmienia się powoli w leniwą rzekę o spokojnym nurcie. W godzinach popołudniowych złapała nas burza z porwistym wiatrem, którą przetrwaliśmy przybrzeżnych chaszczach, deszcz zaś towarzyszył nam już do Krasiczyna, za którym o 18.30 rozbiliśmy trzyosobowy obóz na kamienistej łasze.
O zachodzie słońca wypogodziło się nieco, lecz niebo żegnało nas purpurą chmur. To zły znak przepowiadający pogorszenie pogody. Przed nami niecałe 20 km do Przemyśla, ale czeka nas spore utrudnienie- próg wodny- i w związku będziemy musieli przenosić kajaki na dystansie 400 m.
:) Napotkani wędkarze pytają nas czasem dokąd płyniemy. Gdy słyszą, że do Swinoujścia - to pukają się w czoło...ale najczęściej są zdumieni: "A to się da, dopłynąć nad morze?"
Zakładamy, że się da! Spróbujemy! :)