Obóz : N 53⁰54.678′ E 014⁰16.098′
Przebyta odległość :8,760 km
Pogoda:
Rano: zachmurzenie małe,, porywy wiatru.
Pobudka około 07.00 , kończenie pakowania . Upychamy graty w kajaku, troszkę inaczej niż zwykle aby przyśpieszyć potem wyładunek. Okło 09.00 śniadanie obfite bo właściciele mariny dbają o nasza kondycje. Pełen szacunek dla właścicieli mariny, ich bez pośredniości i dość specyficznego poczucia humoru. Generalnie miło wspominamy pobyt w marinę „Karsibór” przy pierwszej lepszej sposobności postaramy się znowu odwiedzić.
Organizujemy pamiątkową fotografia z poznanymi przyjaciółmi i właścicielami mariny, potem ruszamy w drogę. Około 10.00 start, zapowiedzianych kajakarzy jakoś nie widać, towarzyszą nam dwie motorówki z przyjaciółmi. Dopływamy do mostu na wyspę Karsibór. Za mostem oczekuje na nas asysta w postaci okrętu straży granicznej SG-214. Przybijamy do rufy krótkie omówienie sytuacji. Artur udziela wstępnego wywiadu. Ruszamy po przepłynięciu przeprawy promowej. Płyniemy Świną omijając kanał Mieliński unikając tym samym ruchu przepływających statków. Cały czas towarzyszy nam SG-214 z telewizją na pokładzie oraz nasi ostatnio poznani przyjaciele na motorówkach. Troszkę tak dziwnie się wiosłuje mając przed sobą obiektywy kamer, nowe doświadczenie które nas w sumie bawi. Przepływamy obok stoczni „Odra” i wpływamy do kanału żeglugowego, ruch spory. Troszkę walczymy z falami wywołanymi przez przepływające statki. Niesamowite wrażenie robi na nas prom „Polonia” pod którym przepływamy. Nasz karaluch na jej tle to ledwie drobina. Czekamy aż przepłyną promy miejskie i szybki skok na druga stronę kanału. Ponownie chwila przerwy jakiś gazowiec cumuje do terminala, trzymamy się poleceń załogi SG-214.
Ruszamy za około 11.30 wpływamy do mariny w basenie północnym. Wita nas komendant miejscowego Morskiego Oddziału Straży Granicznej, oraz cały tumult dziennikarzy.
Brniemy przez to całe zamieszanie medialne, miłym zaskoczeniem było przywitanie nas przez Prezydenta Miasta Świnoujścia . Po całym tym tumulcie powoli rozpakowujemy kajak i naprowadźmy telefonicznie naszego kolegę Marka który przyjechał po nas i nasze graty. Kilka telefonów do przyjaciół którzy nas wspierali w czasie spływu. Chyłkiem tez podchodzą do nas żeglarze którzy obserwowali ten cały zgiełk. Gratulują sukcesu ;-) , są chwile na rozmowy z żeglarska bracią. Podjeżdża Marek z kolegą , powolutku znosimy cały majdan do samochodu i montujemy kajak na dach auta.
I to już praktycznie koniec. Zaczęliśmy w Zwierzyniu w Bieszczadach zakończyliśmy w Świnoujściu nad morzem. Za nami całe mnóstwo przygód i cały bagaż doświadczeń. Przepłynęliśmy 1298 kilometrów i 760 metrów naszym kajakiem niby nic a jednak coś. Wracamy powoli chyłkiem do domu już bez fleszy i jupiterów.
Każdy ma swoje Kilimandżaro.
Każdy ma własną górę i własne zwycięstwo ! Każdy ma prawo do zwyciężania. Jedni zwyciężają, ledwo powstrzymując się przed pełzaniem kiedy robi się bardziej stromo, największym wysiłkiem woli, dumni ze swej odwagi. Dla innych małe góry nie są dostatecznym wyzwaniem. Chcą iść dalej.
Dążąc ku wierzchołkom, zawsze pierwsi na linie, docierają najwyżej . To wybrańcy losu, którzy osiągają mistrzostwo przebywając w świecie wielkich ścian i urwisk.
Pozdrawiamy.
P.S. link do telexpresu (o nas 7 minuta)
http://tvp.info/teleexpress/wideo/16072011-1700/4769818
do tvn 24
http://www.onet.tv/kolejny-rekord-niepelnosprawnego-podroznika,9974583,1,klip.html#m=9974583,c=1
inne linki:
http://www.radio.szczecin.pl/index.php?idp=0&idx=74527
http://www.iswinoujscie.pl/artykuly/18804/